poniedziałek, 27 listopada 2017

RECENZJA - "Psiego najlepszego. Był sobie pies na święta" W. Bruce'a Camerona




Blisko rok temu ukazało się wznowienie książki W. Bruce'a Camerona, na punkcie której oszaleli psiarze i miłośnicy zwierząt. Nieco później pojawił się nakręcony na jej podstawie film, a o Bailey'u i jego kilku(nastu) życiach mówił niemal każdy.
Dziś Cameron powraca z nową historią, jeszcze cieplejszą i bardzo, BARDZO świąteczną. Czy powtórzy sukces Baileya...?
Cóż, a czy można oprzeć się sforze słodszych niż kubek gorącej czekolady szczeniaczkom? ;)




Josh nigdy nie miał psa. Mało tego - nigdy go nie planował. Kiedy jednak pod jego drzwiami pojawia się sąsiad, na gwałt szukający domu tymczasowego dla psiaka swojej dziewczyny, Josh nie ma wyboru. Przygarnia psa, który okazuje się być suczką. Co więcej  - w zaawansowanej ciąży.
Czy nigdy nie mający do czynienia ze zwierzętami człowiek poradzi sobie ze sforą rozbrykanych szczeniaków?
Mówią, że w święta zdarzyć może się wszystko.
Zwłaszcza gdy do pomocy ma się uroczą pracowniczkę schroniska i dzielną psią mamę ;)








"Psiego najlepszego" to niesamowicie ciepła, zabawna i przeurocza historia ze słodkimi szczeniakami w tle. Określenie "w tle" ma zasadnicze znaczenie, bo o ile w "Był sobie pies" narratorem i głównym bohaterem był merdający ogonkiem stworek, tak tu najważniejszy jest sam Josh. Josh, który - nie ma co ukrywać - jest troszkę zbyt mocno wyidealizowany; ma gołębie serce, momentami jest nieporadny niczym dziecko, a do tego ma w sobie tyle uroku, że bez problemu podbija serce każdej niewiasty (choć, oczywiście, nie zdaje sobie sprawy ze swojej mocy). Przechodzi - prawie że na wzór Scrooge'a - metamorfozę. Może nie tak drastyczną jak Ebenezer (wszak nigdy nie był złym człowiekiem ;) ), uczy się jednak odpowiedzialności i empatii, i tego, że w dwójkę (a może i w siódemkę :D ) żyje się zdecydowanie przyjemniej niż w pojedynkę.
Tak jak i poprzednio, Cameron nie operuje górnolotnym słownictwem; jego historia jest prosta, nieskomplikowana, może czasem odrobinkę banalna. Przede wszystkim jednak przepełniona jest ciepłem, które sprawia, że opowieść ta idealnie nadaje się na zimowe wieczory i rozgrzeje serce dosłownie każdego - nawet tego, który twierdzi, że psy i mokre noski to niekoniecznie jego działka ;)





"Psiego najlepszego. Był sobie pies na święta" to pełna niezwykłego, świąteczno-zimowego klimatu lektura, która zachwyci każdego fana uroczych (ale nie ckliwych!) historii i każdego, kto docenia pisane z przymrużeniem oka dialogi.
Jeśli więc wciąż zastanawiasz się, co położyć pod świątecznym drzewkiem mieszkającemu z Tobą psiarzowi, to...
Teraz już wiesz, prawda? ;)





















Za egzemplarz serdecznie dziękuję


16 komentarzy :

  1. Strasznie mnie ta kpozycja kusi bo zbiera same pozytywne opinię, poza tym uwielbiam książki ze świątecznym klimatem ale nie podobał mi się poprzedni twór autora... Problemy pierwszego świata ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osz Ty, naprawdę nie podobał Ci się "Był sobie pies"? :O :D Jesteś chyba pierwszą osobą, która nie jest zadowolona :D

      Usuń
  2. Baaardzo podobała mi się ta książka :) niesamowity klimat i urocze psiaki :)

    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie klimatyczne książki i mam ją w swoich planach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam pierwszą książkę Camerona jeszcze w starym wydaniu. Dałam za nią całe 5zł i przeczytałam w ciągu dnia w szkole. Wielkiego wrażenia na mnie nie zrobiła - ot, taka sobie książeczka na dzień. Dlatego ja jego kolejnej książki po prostu na razie nie potrzebuje ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem :) Jestem wielką psiarą, może stąd to moje bardzo entuzjastyczne podejście do jego książek ;)

      Usuń
    2. Hej, ja mam w domu rodzinnym 13 psów xD Tylko... przez to chyba wiem za dużo właśnie, by się takimi rzeczami zachwycać, bo widzę błędy autora, które mnie rażą.

      Usuń
    3. 13 psów? O bogowie, z takim stadem nie idzie nie zwariować 😄 Wow! ;)

      Usuń
  5. Kusi mnie ta książka, może kiedyś się za nią w końcu zabiorę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam Był sobie pies, bo choć lubię te zwierzęta, nie do końca przekonują mnie książki z czworonogami w roli głównej (lub tej mniej głównej). Psiego najlepszego byłaby jednak idealnym prezentem dla wielbiciela psiaków :)

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, to naprawdę urocze historie (no, zazwyczaj, "Cujo" Kinga raczej nie należał do przyjemniaczków :D) ;)

      Usuń

Każdy komentarz to kolejna cegiełka w tworzeniu tego bloga. To jak, pomożesz? ;)

Wykonała Ronnie